niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 10

Oczami Angel

Weszłam do domu w nie najlepszym nastroju. Od razu poszłam do siebie na górę, wzięłam szybki prysznic i zaczęłam porządkować dokumenty na uczelnię. Nie przejmowałam się tym jak przeżyję kontakt z rodzicami. Chciałam sama decydować o swojej przyszłości nawet za cenę awantury, szczególnie z ojcem.  Postanowiłam jednak, że dowiedzą się o tym wszystkim na samym końcu  gdy już wszystko załatwię i nie będą mieli możliwości zmiany mojej decyzji.
Następnie zjadłam kolację wspólnie z rodzicami i szybko poszłam do siebie, udając zmęczenie, aby ponownie nie słyszeć pytań rodziców o Lou i o szkołę. Zaczynało mnie to wszystko coraz bardziej irytować. Postanowiłam jutro załatwić sprawę z uczelnią, a za kilka dni także będę miała rozwiązany problem z "ratownikiem". Czy na pewno ? - od razu w moich myślach zagościła niepewność. Jejku co się ze mną dzieje, aby czymś zająć myśli wzięłam laptopa i zalogowałam się na pocztę. Miałam jak zawsze nie przeczytane wiadomości. Szybko uporałam się z nimi, a już gdy tradycyjnie została ostatnia i zobaczyłam adresata serce zabiło mi szybciej...

"Cześć:
 Przepraszam za dzisiejsze moje zachowanie. Nie chcę, abyś mnie opaczni zrozumiała, lecz bardzo się o Ciebie martwię i chciałem Ci tylko pomóc. Mam nadzieję, że się nie gniewasz i nasza umowa dalej obowiązuje...  Proszę bądź więc gotowa na 14:00 i ubierz się w coś wygodnego.
Czekam na odpowiedź."


Odpisałam natychmiast.

"Cześć:
Nic się nie stało i nie gniewam się. Zawsze dotrzymuję słowa i cieszę się na jutrzejsze spotkanie...
Do zobaczenia."


Gdy miałam już zamykać laptopa nagle otrzymałam ponownie wiadomość.

"Nie mogę się już doczekać..., słodkich snów kotku ..."

Po przeczytaniu tego zrobiło mi się jakoś ciepło na duszy, ale jednocześnie wkurzyłam się na tego kotka. Jutro muszę o tym z nim porozmawiać, bo przecież nie jesteśmy razem więc nie może mnie tak nazywać.  Po wylogowaniu niedługo odpłynęłam do krainy Morfeusza.

***

Rankiem słońce obudziło mnie swoimi promieniami, które wesoło oświetliły mój pokój. Byłam wypoczęta, a po porannej toalecie dodatkowo się zrelaksowałam. Gdy zeszłam na dół rodziców już nie było w domu tylko pozostała kartka na stole.

"Kochamy Cię.
Będziemy w domu późnym wieczorem, bo mamy dużo spraw do załatwienia. Masz tu pieniądze więc zamów sobie coś do jedzenia.
Pa córuś"


Super, chociaż raz nie będę musiała słuchać ich mądrości i zrobię to co chcę bez żadnych komplikacji  -  mam taką nadzieję...
Szybko ubrałam się w marynarkę , białą bluzkę i czarną spódnicę. Na nogi założyłam czarne szpilki. W rękę wzięłam aktówkę i wyszłam wcześniej spinając włosy w wysokiego koka. Na zewnątrz już czekała na mnie Connie, z którą umówiłam się wczoraj wieczorem. Mimo tamtego incydentu była moją największą przyjaciółką na którą zawsze mogłam liczyć tak jak na Liama. Po przywitaniu wsiadłam do samochodu i ruszyłyśmy w stronę uczelni. Wspólnie po zaparkowaniu samochodu przez Connie poszłyśmy z dokumentami do dyrekcji. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, że tą kwestię będę miała już za sobą, a z drugiej jednak najgorsze przede mną - rozmowa z rodzicami. Gdy wszystko pozytywnie załatwiłam w szkole i siedząc w samochodzie w drodze powrotnej rozmyślałam o tym wszystkim z moich przemyśleń wyrwała mnie Connie i jej wścibskość.
- Angel, co robisz dzisiaj ?
- Nic ciekawego, tylko o 14 wychodzę z Louisem.
- Znowu ? A gdzie ? - zapytała.
- Nie wiem, codziennie dla mnie to niespodzianka... - odrzekłam z lekkim grymasem twarzy.

Gdy dotarłam do domu byłam wykończona. Bardzo bolała mnie głowa, więc wlałam sobie trochę wody w szklankę i wzięłam tabletkę przeciwbólową. Robiłam to zawsze w ostateczności, kiedy już nie miałam innego wyjścia albo miałam jeszcze coś do zrobienia. Dzisiaj właśnie był taki dzień - spotkanie z LOUISEM.  Już na samą myśl miałam mieszane uczucia. Dobra dość ! Muszę się zastanowić co założyć. Cholera, ale nie wiem gdzie dziś idziemy. Muszę to widzieć. Postanowiłam poszukać jego numeru który mi podał i napisałam do niego sms.



Na to już nie odpisałam. To ostatnie słowo "wywaliło" u mnie mieszane uczucia... Nie jestem twoim  skarbem - pomyślałam.
Jestem sama, niezależna i niech tak zostanie ! Muszę koniecznie mu zwrócić uwagę na to "skarbie" albo "kotku".
Aby dłużej o tym nie myśleć zajęłam się przygotowywaniem do spotkania. Jedna rzecz która jeszcze krążyła w mojej głowie to - Dlaczego o 14:00 ?
Myślałam że umawiamy się jak zawsze na wieczór i to będzie coś...eleganckiego...a nie o 14:00 i sportowo...
Około godziny 13.30  ubrałam się w to.


Nałożyłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia.


Oczami Louisa

- Ok, dzięki Zayn, ale muszę już iść - powiedziałem.
- A dokąd to ? - spytał przyjaciel.
- Mam kilka jeszcze spraw na głowie...jutro się spotkamy - odpowiedziałem.
- Dziewczyna ? - patrzył na mnie unosząc jedną brew i uśmiechając się do mnie.
Kurwa, rozgryzł mnie !
- Skąd wiesz ? - zapytałem.
- Tommo, znam Cię najlepiej na świecie - odpowiedział.



- No tak, głupie pytanie... - powiedziałem zakładając swoją czarną bluzę.
- To cześć !
- Cześć !
Po wyjściu od Zayna wsiadłem w samochód i pojechałem do Angel. Stałem przed drzwiami i czekałem aż ktoś mi otworzy.
- Dzień dobry... - powiedziałem automatycznie, sądząc że drzwi otworzy mi któreś z jej rodziców. Otworzyła Angel i zaśmiała się witając się za mną krótkim cześć.... Następnie zaprosiła mnie do środka. Gdy byłem w środku momentalnie przyciągnąłem ją do siebie próbując ją pocałować. Ona natomiast jakby odczytała moje zamiary i sprytnie przekrzywiła twarz i w tym momencie moje usta musnęły jej policzek. Cholera dlaczego jest ona dla mnie taka czasami oschła. Muszę zacząć intensywniej pracować nad tym aby ją zdobyć. W moim umyśle pojawiał się diabelski plan, który muszę zrealizować do końca tygodnia. Dziewczyna potraktowała moje zachowanie, jak coś zupełnie naturalnego i zaczęła się zbierać do wyjścia. Cały czas moje oczy błądziły za dziewczyną, gdy zbierała swoje rzeczy do torby. Po krótkiej chwili wyszliśmy  z domu i siedzieliśmy w moim samochodzie. Zapaliłem silnik i ruszyłem przed siebie. Angel nic nie mówiła i tylko patrzyła się na mnie uważnie mnie lustrując swoimi pięknymi brązowymi oczkami.
Nagle przekręciła się w moim kierunku i zapytała - No, to dokąd jedziemy?
- Niedługo zobaczysz sama - odpowiedziałem.
Po około 20 minutach jazdy w milczeniu i czasami wzajemnym zerkaniu na siebie dojechaliśmy do celu.

Oczami Angel

Ja chyba śnię. Zajechaliśmy przed stadion. Co my tu zamierzamy robić ? - pomyślałam. Chyba Louis zupełnie oszalał. Gdy tak rozmyślałam, chłopak zaparkował samochód, otworzył moje drzwi i podał mi rękę pomagając wyjść.
- Co my tu robimy? - zapytałam.
- Chcę coś Ci pokazać - odpowiedział, wyjmując torbę z bagażnika i biorąc mnie  za rękę. Tym razem nie protestowałam tylko grzecznie poszłam za nim.
-  Oto jest mój drugi dom i moje drugie życie - powiedział  gdy weszliśmy do środka - Chcę abyś lepiej mnie poznała, bo... - ciągnął dalej.
- ... bo - zachęcałam do odpowiedzi.
W tym momencie spuścił wzrok, a ja odruchowo do niego podeszłam i pocałowałam go. Był to impuls. Chłopak był lekko zaskoczony, jednak szybko odwzajemnił go pogłębiając.



Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzał mi w oczy.
- ...bo zaczyna mi na Tobie zależeć - szepnął i kolejny raz pocałował.
Przyznam się, że bardzo mnie tym zaskoczył i kolejny raz odwzajemniłam pocałunek. Nawet bardzo mi się to podobało, a jego wargi perfekcyjnie pasowały ku mojemu zaskoczeniu do moich, a język intensywnie wtargnął do mojej buzi. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej intensywny i zaborczy. Jego ręce zaś bezlitośnie błądziły po moich plecach i talii. Gdy próbowałam się od niego oderwać to na koniec jeszcze ucałował mój czubek nosa i zakładając torbę na ramie poprowadził na trybuny. Siedząc na dosyć niewygodnych plastikowych krzesełkach ponownie zerknął na mnie i pokazał rząd białych równiutkich ząbków
- Ok, pierwsze pytanie...Co zrobiłaś szalonego ? - zapytał
- Sprzeciwiłam się rodzicom.
- W czym ?
- W wyborze szkoły - powiedziałam spuszczając głowę
- A co jeszcze chciałabyś od życia ?
- Powierzyć osobie całe swoje życie i ufać jej bezgranicznie...- odpowiedziałam patrząc w jego oczy.
- A Ty czego żałujesz w życiu ? - spytałam
- Niczego - odpowiedział odwracają głowę w moją stronę.


- Co Cię najbardziej wkurza ?
- Chamstwo ludzi... - odpowiedział patrząc na boisko.
- Masz prawdziwych przyjaciół -  jak się nazywają ?
- Zayn Malik i Harry Styles - wymienił.
 Po chwili wstał i podał mi rękę.
- Gramy ?
- A-ale...ja nie umiem...
- Nauczę Cię - uśmiechnął się.
Weszliśmy na boisko. Louis wziął piłkę i zaczął się popisywać.
- Więc ty zostań tutaj a ja idę pod bramkę - powiedział
- No i ?
- Spróbujesz wbić piłkę do bramki, a ja postaram się ją obronić - odpowiedział ustawiając piłkę do strzału i podbiegł do bramki.
- Strzelaj - krzyknął.
Gdy to usłyszałam wzięłam rozbieg i udało mi się kopnąć z całych sił. W tym momencie zaznałam szoku. Nie dość, że piłka leciała w dobrym kierunku to Loui podskoczył i z ogromnym zaangażowaniu obronił ją.


- Wow - krzyknęłam i zaczęłam klaskać w dłonie - Jesteś niesamowity - powiedziałam podchodząc do niego. On zaś momentalnie rzucił ją i podchodząc wziął mnie na ręce i przytulił do swojej umięśnionej klatki piersiowej.
- Angel, gdy jesteś ze mną wszystko jest takie proste - wyszeptał.
- Loui... nie przesadzaj - odparłam chcąc go trochę ochłodzić - Pokaż mi coś jeszcze- ciągnęłam dalej.
On w tym momencie wypuścił mnie z objęć i zaczął podrzucać piłkę, żonglując ją na swoich nogach naprzemiennie oraz później na głowie. Patrzyłam jak zaczarowana gdy piłka posłusznie podskakuje w różnych kierunkach. Po kilkunastu fajnych trikach, które wywarły na mnie ogromne wrażenie i przyznam szczerze, że nie wiedziałam, że on tak potrafi, chłopak podszedł do mnie spocony i lekko uniósł jedną brew.
- I jak Ci się podobało? - spytał.
- Nie wiedziałam, że masz taki talent i kochasz tak piłkę - odparłam.
- Tak trochę - odparł nieśmiało pocierając ręką swój kark - Idziesz ze mną pod prysznic ? - nagle zmienił  temat.
- Co? - krzyknęłam a szczęka w tym momencie mi opadła.
- Pod prysznic, do szatni piłkarzy, którzy codziennie tu trenują, ale obecnie grają na "wyjeździe" i wszystko jest do naszej dyspozycji - odparł - odwracając się do mnie plecami i posłał całusa...



- No chodź...- usłyszałam kolejny raz, gdy stałam w totalnym szoku nie dowierzając w to co się dzieje...


Witajcie !!!
Wątpię czy rozdział przypadnie Wam do gustu bo jak dla mnie jest trochę nudny.
Postaram się trochę lepiej w następnym i mam cichą nadzieję, że nadal jesteście ze mną.

10 komentarzy:

  1. Aaaa cudowny rozdział ! <3 Aww i ten pocałunek, cudownie, świetnie, uroczo *.* Hahaha :D
    Niby takie proste wyjście na boisko, a może okazać się takie przyjemne :) Louis jaka szalona propozycja :D Jejku chcę kolejny rozdział ! :)
    Świetny wygląd, na prawdę mi się podoba :)
    A i jeszcze jedno, nie chce więcej czytać, że rozdział jest nudy :) Mnie się bardzo podoba i czekam na więcej i więcej :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle świetny i nawet podczas wspomnianej przez ciebie przeprowadzki wena ci nie znika. No no zaskoczyłaś mnie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jednak ciagle próbuje przewidzieć jaką rolę w tym opowiadaniu będzie odgrywał Harry, sądząc i po wyglądzie bloga i po jego uczestnicwie w obsadzie historyjki. Czekam na next + życzę dużo weny (chodź wiem, że i tak masz jej w nadmiarze :D) :* ~Hope Styles

    OdpowiedzUsuń
  3. Świeny rodział! I to zaskoczenie jak wchodzi na bloga aa tam następny rodział! Kocham cie normalnie! Czekam co w tym opowiadaniu zrobi Harry i na jego pojawienie sie! Czekam na next i weny życze ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski, powtarzam się ale kocham Ciebie i "To" opowiadanie; nie mogę doczekać się akcji z Hazzą; buźka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG rozdział cudoooowny <3 !
    Bardzo mi się podoba. No a ta końcówka hahaha !
    Czekam na Hazzę
    znaczy....
    Czekam na Next :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział !!!
    next

    OdpowiedzUsuń
  7. Booooski <3 <3 <3
    Baaardzo mi sie podoba a końcówka chyba najlepsza <3
    ahhaah
    czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział 10 - mistrzostwo !
    Cudowny w każdym calu ;) Ciekawa jestem co będzie z Hazzą :p :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, rozdział po prostu świetny ! Jestem nową czytelniczką i przeczytałam wszystkie rozdziały w kilkanaście minut. Bardzo podoba mi się Twój blog ! Jest bardzo ciekawy a wygląd jest nieziemski <3 Zazdroszczę Ci wszystkiego a najbardziej - weny twórczej ! Piszesz cudownie. Łatwo wyobrazić sobie sytuacje, które dzieją się w rozdziałach i "przeżywać emocje razem z bohaterami".

    Czekam na next i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyno jestes genialna! Pisz nastepny (11)! Czekam ! Nie zawiedz mnie! ;*

    OdpowiedzUsuń